czwartek, 4 października 2012

Lifting mojej fury :)

Z racji zmiany planów na dzisiejszy wieczór postanowiłam poddać renowacji mój rowerek. Mimo jego niezbyt ogromnej wartości przeżył duuuużo w tym sezonie. Długie trasy, wertepy, błoto, kamienie, zjazdy, podjazdy. W sumie ponad 3100 km w tym sezonie !!!

Jak jechałam ostatnio to zaczął wydawać dziwne odgłosy czym zwracałam uwagę przechodniów:)
Stał już porozkręcany w moim korytarzu już kilka dni co tym bardziej zmotywowało mnie do ogarnięcia tego warsztatu w przedpokoju.

To co każda kobieta ma w domu :)))
Regulowanie cięgła przerzutek, przykręcenie korb, smarowanie manetek i wiele innych czynności okazało się być całkiem prostym zadaniem. A jeszcze kilka lat temu po skręceniu roweru zostawały mi jakieś dziwne części:)

Do góry kółeczka i rozkręcamy
Ten piękny balsam na dłoniach

I jak się okazało tym razem nie zostały żadne części. Wszystko cyka jak w zegarku i nic nie tłucze:) Mam nadzieje, że przynajmniej drugie tyle przejadę bez szwanku :)

Czysty aż piszczy i błyszczy
I kto powiedział, że babka nie złoży sobie rowerka:) Wystarczy tylko chcieć i nie bać się umazać:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz