Joga, joga, joga:))) Potrzebowałam tych ćwiczeń już od paru dni. Plecy bolały, humor się chwiał więc: JAK TRWOGA TO JOGA :)
Z racji, że moja choroba już jest prawie zażegnana, mogłam wrócić do bosego biegania o poranku. Pojechałam rowerkiem do Kabackiego lasku. Pobiegałam boso i od razu wróciła moc:)... nawet o 6.40:)))
Pomyślałam, że skoro tak tam ślicznie to zrobię jogę na trawie i medytacje:) W trakcie zmieniania asan odkryłam super ćwiczenie (opiszę je na silarownowagi.blogspot.com). Idealne dla znużonych życiem, permanentnie wkurzonych i z chwiejnym nastrojem :)
Przy okazji wracając inną drogą odkryłam fajne miejsce:) (zawsze wracam inną drogą niż tą którą już znam:))
Jak to mówiła moja babcia: kto rano wstaje, temu Bozia daje:) Hehehe... na pewno daje moc i piękne widoki :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz