W ramach przygotowań do jesieni (o których pisałam tutaj) wrzucam swoje zielone przegryzki. Moc po tych zieleninach jest niesamowita:)
Humor, energia, chęć działania, zwiększona aktywność to same korzyści.
Wiem, że wielu osobom zielenina nie smakuje. Mi też nie smakowała na początku. A to dlatego, że jesteśmy rozregulowani nafaszerowanym chemicznie jedzeniem. Ostatnio w supermarkecie widziałam smalec, który miał tyle konserwantów, że prawie etykietki zabrakło. Smalec konserwować? Zapytajcie swoich dziadków czy takie coś się konserwuje? :) Nic więc dziwnego, że jedząc przez kilka, kilkanaście lat różne chemizowane produkty odrzuca nas o natury. A w niej jest siła.
Nie korzystam z przepisów i wszystko robię na wyczucie. Ostatnio kilka osób pisze na blogach z prośbami o przepisy na różne zielone szamki. Wrzucajcie co Wam się podoba:) Z przypadków wychodzą najlepsze dania :)
Powyżej: roszponka, botwinka, pomidor, nektarynka, borówki amerykańskie i potłuczone migdały. Kto by pomyślał, że będzie pasować:)
A powyższy soczek to totalne zaskoczenie:) Składniki: brokuł, roszponka, szpinak, marchew, jabłko, brzoskwinia. Wszystko do sokowirówki i już. Smak wyszedł słodko-kwaśny, lekko cierpki ale z przewagą słodyczy - to chyba roszponka tak daje. Właśnie wypiłam szklanice i moc zaczyna dawać znak :)
A wcześniej zbawienne łażenie po ziemi :) BOSO, BOSO, BOSO !!! Lubię to:)
Oczywiście znów widziałam po drodze opuszczone buty. Ludzie porzucają obuwie bo tak im dobrze boso :D
Wiem, że większość pewnie i by te buty zdjęła i nawet pojadła dużo zielonych liści, ba! nawet zrobiła wiele innych rzeczy, dzięki którym zdrowie ich nie opuści:) Jednak co ludzie powiedzą ? ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz