Niedawno przyjechałam z Węgrowa do Warszawy w 3 godziny. Nie jest to heroiczny wyczyn hehehe:) jak niektórzy myślą. Wystarczy chcieć i mieć ekwipunek, żeby czuć się bezpiecznie w razie czego:)
Zawsze zabieram ze sobą swój magiczny plecaczek wyposażony w zestaw naprawczy i prowiant:)
Ostatnio okazał się bardzo pomocny. Na trasie do Kołbieli złapałam gumę i trzeba było wszystko rozkręcać. Akurat była burza i trafiłam w tzw. martwe pole, gdzie nie było zasięgu.Zataszczyłam rower na najbliższe wzniesienie, złapałam zasięg i rozpoczęłam naprawę. Chmary komarów nie pozwoliły nawet przez chwile utrzymać klucza. Na szczęście kolega odnalazł mnie w tym odludziu i pojechaliśmy dalej. Zestaw naprawczy z TESCO za 2zł spisał się idealnie, bo jeżdżę na tej łacie do dziś:)
Tu kilka fotek z różnych przejażdżek.
Czasem lubię pokręcić w terenie. Im dalej w las, tym więcej drzew... Zdarzają się ciekawie zabłocone terenki:)
Ale najczęściej fajne widoki :)))
Przeważnie odkrywam nieznane miejsca w okolicy i sama się dziwie, że ich nie zauważałam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz